Wtulone w mgłę jesienną uliczne latarnie, Miękką poświatę blasku ścielą spadającym liściom, Tajemne uchylają furtki z nicości do niebytu, Płochliwym cieniom kotów i zbłąkanym myślom.
Wplatanym w spokój nocy, spóźnionym przechodniom, Wytyczają ścieżki wśród trwożnych szelestów, Przeglądają się w zwierciadłach mokrego asfaltu, I drzew, latem zmęczonych, nasłuchują szeptów.
Zawieszone w pół drogi z ziemi do księżyca, Skazane na byt nieruchomy, wolne pragnieniami, Chciałyby swą jasnością przebić chmur zasłony By pocałunek siostrzany wymienić z gwiazdami.
|