W słonecznych pląsach pierwszych spadających liści, Z latem żegnać powoli zaczyna się wrzesień, Drzewom każąc przywdziewać różnobarwne symfonie, W progu, wyjściowe buciki zakłada już jesień.
Stęsknione za błękitnym za śpiewem skowronka, Mgły poranne sennie snują się miedzami, Wypłakują swe smutki w pnie wierzb rosochatych, A wiatr im włosy czesze zwiewnymi palcami.
Dni wcześniej w sen zapadają i później się budzą, Jakby czasu więcej chciały dać marzeniom, Roziskrzone emocje blasków rozedrganych, Ustępuj ą stonowanym spokoju półcieniom.
Chmury wyjęły z szaf nieba mokrą szaroburość, Ptakom, co pozostały, zwilgotniały nuty, A uśmiech słońca, chociaż wciąż serdeczny, Coraz bardziej odległy, coraz bardziej złudny..
|